Marcowe Kanary ’15
|
Wiało, jak to przystało na Wyspy Kanaryjskie – całkiem nieźle, ale wszyscy byli bardzo dzielni, włącznie z najmłodszym 1,5 rocznym Stasiem , który przy wchodzących „dziadach” na pokład za każdym razem wołał „O, ryba!” I w pierwszym i w drugim tygodniu mieliśmy wiatry czasem po 7-8B, z tym że najpierw głównie pod wiatr, a potem z wiatrem. Wspomnienia rewelacyjne! Nikt nie zapomni „lajtowego” przelotu 15 Mm, który trwał dobrych kilka godzin halsując sie pod wiatr z Gran Tarajal do Porto Castillo na Fuerteventurze… albo ponad 200Mm pięknego przelotu non stop po oceanicznej fali z Lanzarote do La Palmy, wspaniałej kuchni Sahiba, refowania żagli przy stanie morza 5, prędkości 14 kn… i ekipy, która chciała tylko żeglować i żeglować, wyspy zwiedzać z morza, a nie z lądu… fot. Marek Kolowca, Małgorzata Rybicka |